W 1562 Bruegel napisał mały obrazek „Dwie małpy na łańcuchu”. Na pierwszym planie są dwie małpy siedzące na łańcuchu w otworze okna o niskim sklepieniu. Małpa jest symbolem grzechu, niskich instynktów: bezwstydu, pożądania.
Oto inne symbole grzechu, które współcześni Bruegel odgadł. Mam na myśli pigułkę – motyw cielesnego grzechu, grzechu pożądania i znanej nam zmysłowości. W ten sposób grzech jest przykuty, grzech jest oswojony.
Przy tej okazji można zastanowić się, czy ten grzech jest oswojony w człowieku, czy też przez jakieś siły zewnętrzne.
Krajobraz w głębi, który otwiera się z tego masywnego kamiennego muru, dość dokładnie odtwarzającego wybrzeże Antwerpii, kościoły miasta są odgadywane w oddali. Jest bardzo dobrze napisany – mistrzowski i bezpretensjonalny. W lekkich uderzeniach pędzla Breugeliana jest coś niemal impresjonistycznego. Być może ten obraz wiąże się z pomysłami Bruegla na temat małżeństwa, z jego zamiarem założenia rodziny. Wspomniałem, że stare opowieści o artyście opowiadały, że miał jakiś związek z pokojówką, a on, po ślubie, został zmuszony do opuszczenia Antwerpii pod naciskiem teściowej.
Być może w związku z tym motyw oswojonego grzechu i jego ukochanego miasta powstaje w dziele Bruegla, do którego nie miał zamiaru powrócić.
Prawdopodobnie w tej pracy zaszyfrowane są pewne momenty autobiograficzne z życia artysty. A jednocześnie nie można zobaczyć tylko symboli grzechu u tych dwóch zwierząt. Bruegel idzie dalej, wzbogacając strukturę figuratywną.
W myślach sprawia, że prawie żal nam tych nieszczęsnych zwierząt, które sprowadzono gdzieś na północ Europy z południowych, gorących krajów. Jak się skulą, jak niewygodne są, jak zimne, ile ludzkiego żalu w oczach tych małp, które patrzyły na nas. Jest poczucie ich opuszczenia w świecie, uczucie melancholii samotności; niech będą dwa, ale są całkowicie podzieleni.