Wiosną 1891 roku elegancki i wygodny liniowiec “Ocean” przecina Ocean Indyjski, związany z francuskimi koloniami w Nowej Kaledonii. Jego malownicze pasażery, podzielone na trzy klasy pod pokładem, od bogatych, ważnych funkcjonariuszy i właścicieli ziemskich, do młodych ludzi o skromnym pochodzeniu, którzy podróżują do kolonii szukających przyszłości, której stara Francja nie była w stanie zagwarantować.
Innymi słowy, statek zamorski był prawdziwym stworzeniem zoologicznym, cyrkiem z tak wieloma aktorami, w którym nikt nie zauważyłby mężczyzny w średnim wieku, z silnymi wąsami i pustym spojrzeniem, który spędzał nieskończone godziny siedząc na pokładzie, obracając się w stronę horyzontu.
Jednak ta anonimowa postać, która zajmowała jedną ze skromnych kabin trzeciej klasy, nie była nikim. Był podziwianym malarzem Paulem Gauguinem, który podróżował na Tahiti, szukając artystycznego odkupienia, powrotu do egzotycznego prymitywu, który mógłby mu pomóc znaleźć sposób, w jaki jego Sztuka mogła zostać oczyszczona. Własnymi słowami: “Zachód jest zepsuty, a każdy, kto przypomina Herkulesa, może znaleźć nową siłę, wyjeżdżając do odległych miejsc.
I wracając po roku lub dwóch, z powrotem.” Jednak podróż Gauguina nie była odyseją podróżnika.
W rzeczywistości nakazał ambasadorowi osobiście powitać go w porcie Papeete, jako oficjalnego gościa rządu francuskiego. Ponadto Papeete – stolica Tahitian – nie było tropikalnym rajem, który mógł być ostatnim razem, egzotyczne i tajemnicze miasto znalazło wielkich podróżników, takich jak legendarny kapitan Cook. Koloniści – cywile i wojsko oraz, oczywiście, kapłani – zniszczyli miasto wszystkimi zwyczajami katastrofy kolonialnej stolicy.
Nadal jednak w miastach oddalonych od stolicy nadal istnieje ważna część rdzennej ludności i prymitywna kultura, której szukał Gauguin.