Patrząc na portret Piotra III, stworzony przez Aleksieja Pietrowicza Antropowa, zwracasz uwagę na kontrast uroczystej atmosfery z nieatrakcyjnym wizerunkiem cesarza, pechowego małżonka wielkiej i wspaniałej Katarzyny II.
W 1762 r. Święty Synod postanowił ozdobić swoją salę obrzędową portretem cesarza Piotra III, który niedawno wstąpił na tron. Fiodor Rokotow został zaproszony do napisania portretu, ale suweren nie lubił jego pracy. Następnie portret Piotra III namalował artysta Aleksiej Antropow, który służył na Synodzie.
Obraz wykonany przez Antropowa, suwerena zatwierdzony. Chciał widzieć siebie jako wielkiego władcę i dowódcę i, jak mu się wydawało, uważał się za takiego. Artystce udało się przekazać uroczyste ceremonialne ustawienie sali, pokazał wszystkie królewskie atrybuty wielkości i jednocześnie zachował prawdziwy charakter osobowości Piotra III, nie idealizując go.
Rzeczywiście, na zdjęciu widzimy wszystkie królewskie regalia – kulę i berło, koronę i płaszcz gronosta na krześle. Artysta przedstawił cesarza w dynamicznej pozycji – jego lewa stopa pchnięta do przodu, jedną ręką spoczywa na pałce marszałka, a druga – na pasku.
Jednak wizerunek Piotra III w ogóle nie pasuje do atmosfery głównej sali. Cesarz wygląda niezgrabnie, wcale nie odważnie – z wąskimi ramionami i małym brzuszkiem. Jednak Piotrowi III bardzo podobał się obraz, uznał to za cudowne i wyglądał jak on.
Gdy tylko krytycy nie ośmieszyli się do portretu Piotra III – powiedzieli, że władca wygląda jak konik polny, że ma duży brzuch, małą głowę i usta żaby.
Jednocześnie należy zauważyć, że malarze XVIII wieku nie tworzyli parodii swoich klientów, ale raczej celowali w dokładność obrazu. Nic dziwnego, że portret Piotra III o wysokości prawie 2,5 metra został wysoko oceniony przez współczesnych. Co więcej, wkrótce w Senacie A. P. Antropov otrzymał rozkaz skopiowania tego portretu. Że jest obecnie w Galerii Trietiakowskiej.