Obraz Leonarda da Vinci Ostatnia wieczerza przewiduje nowy etap rozwoju sztuki włoskiej – High Renaissance.
Iluzoryczna przestrzeń wizualnie kontynuuje rzeczywistą przestrzeń refektarza. Boczne ściany i sufit sięgające do głębokości płaszczyzny działają jako iluzoryczna kontynuacja ścian refektarza i sufitu, ale nie pokrywają się z nimi w pełni ze względu na ich nieco wymuszony kąt przestrzenny.
Ponadto stół z figurami znajdującymi się za nim znajduje się nieco powyżej poziomu podłogi refektarza, a liczby nie są wyświetlane w pełnym rozmiarze, ale nieco większe. Eliminuje to wrażenie pełnej optycznej jedności przestrzeni rzeczywistych i iluzorycznych, ich wzajemne połączenie staje się skomplikowane, tracąc swoją wyjątkowość. Akcja sakralna nie miesza się z codziennymi i codziennymi rzeczami i wydaje się ważniejsza i ważniejsza.
Jeszcze bardziej uderzające jest wrażenie skrajnego napięcia konfliktu fabularnego, który pozostawił fresk Leonarda. Osiąga się to dzięki starannie przemyślanej kompozycji obrazkowej opowieści o wydarzeniu ewangelicznym. Moment, w którym Jezus właśnie powiedział, że jego słowa są pokazane: „… jeden z was, który je ze Mną, zdradził Mnie”, a zatem wszystkie trajektorie kompozycyjne są dołączone do jego figury – nie tylko optycznej, ale także semantycznej centrum dzieła.
Samotny i odizolowany od reszty, dodatkowo podkreślony przez obraz okna za plecami Chrystusa, które mieści się w centrum zbieżności obiecujących linii, jego postać działa jako znak niezachwianej spokoju i niezachwianej wiary w poprawność wybranej ścieżki. Przestrzenne „pauzy” po bokach są wizualnie odczytywane jako obraz prawdziwie „trumiennej” ciszy, po której natychmiast pojawiają się jego słowa, zastąpione przez dysonans zakłopotanych okrzyków i zgodnie z „Czy ja nie jestem?”.
Każda z postaci apostołów reprezentuje pewien rodzaj ekspresji, używając języka mimiki i gestów, które uosabiają zakłopotanie, gniew i strach. Aby zebrać całą tę różnorodność ruchów duchowych, Leonardo podporządkowuje sobie obraz sztywnej dyscypliny kompozycyjnej. Widać, że apostołowie są zjednoczeni w grupach, po trzech w każdej, dlatego, w przeciwieństwie do siebie, ich postacie otrzymują dodatkową ekspresję.
Przy takiej zasadzie grupowania kompozycyjnego wewnętrzny rytm działania ujawnia się z uderzającą jasnością, a ponadto daje możliwość rozwoju w czasie.
W rzeczywistości w każdej grupie jest pewien etap rozumienia słów wysłuchanych przez Nauczyciela. Eksplozja emocji, której epicentrum znajduje się pośrodku stołu, gdzie siedzi Jezus, w postaci słabnącego echa toczy się na krańce stołu, skąd poprzez gesty apostołów siedzących na jego końcach powraca do punktu wyjścia – postaci Chrystusa.