Historia pisania tego niezwykłego dzieła jest nam nieznana. Przed Holbeinem fabuła „Chrystus w grobie” została opracowana przez innych artystów, ale żaden z nich nie przedstawiał martwego Jezusa tak realistycznie.
Zgodnie z długą tradycją malarze napisali Chrystusa w trumnie z martwych – Holbein, wierny tej tradycji, również skorzystał z tego, co utonął mężczyzna z Renu. Po raz pierwszy obraz jest wspomniany w inwentarzu opracowanym w 1586 roku. Na samym płótnie, nad stopą Chrystusa, znajdują się inicjały Holbeina i data utworzenia obrazu – „MDXXI”.
Nawiasem mówiąc, badanie pracy w promieniach rentgenowskich ujawniło jeszcze jedną „ja”, więc wielu badaczy datuje ją na 1522 rok. Artysta w okresie pracy nad obrazem ledwo przekroczył dwadzieścia i można tylko podziwiać niezrównaną umiejętność, z jaką ta słynna praca została stworzona. „Martwy Chrystus” w pewnym momencie zrobił wielkie wrażenie na Fiodorze M. Dostojewskim i stał się rodzajem kamertonu powieści „Idiota”, w którym wielokrotnie wspomniano o tym płótnie.
Dostojewski wyraził swój stosunek do pracy Holbeina przez usta księcia Myszkina, który wykrzyknął: „Tak, inna osoba może nadal mieć wiarę z tego obrazu!” Słowa te są często zapamiętywane, chcąc udowodnić, że jest to jedyny motyw obrazu. – to śmiertelny horror. Ale prawdopodobna jest również inna motywacja – być może, tak „surowo” przedstawiająca zmarłego Chrystusa, Holbein przygotował widza na obraz Zmartwychwstania, który powiedziałby mu, że tak straszna śmierć zostaje pokonana gorącą wiarą.