Tintoretto był jednym z wielu, którzy przyczynili się znacząco do powstania „Marchiana”. Święty Marek – najpopularniejszy święty w Wenecji, był nie tylko duchowym i religijnym, chrześcijańskim patronem niebiańskim, ale także mitologicznym „geniuszem tego miejsca”. Dlatego dedykowane mu obrazy były realizacją pewnego rodzaju programu państwowego, niezmienionego od wieków.
Pod błyskami błyskawicy cała architektura placu staje się fantastyczną wizją spirytystyczną i zmienia się z ołowiu o architektonicznym wyglądzie Piazza San Marco w wspólnika tragicznego wydarzenia. W tej dojrzałej pracy Tintoretto wyznaczył nowy ważny etap w sztuce weneckiej – obrazowe mistrzostwo w doskonałej zdolności do budowania długoterminowych planów, nieoczekiwanych perspektyw, tworzenia żywego środowiska, pokazywania oddechu przestrzeni w zgodzie z człowiekiem w połączeniu z intensywnymi poszukiwaniami podstawowych i symbolicznych form światła.
I tutaj, dla wszystkich spektakularnych kompozycji Tintorette, powstaje efekt przeciwnowotworowy, przeciwodblaskowy, zawsze obejmujący udział w usuwaniu – ekscytujące poczucie obecności potężnych sił boskiego elementu. Wprowadza nową treść do przenośnego języka artysty, przekształcając „mit Wenecji”, wypełniając go dramatem, który odzwierciedla fatalne zmiany w losie miasta i państwa. Obraz wielbłąda przyciąga uwagę: jest tworzony naturalnie przez iluzjonistów, co ostro odróżnia to zwierzę od jego braci na obrazach starszego pokolenia weneckiego renesansu.
Tutaj wielbłąd wcale nie wydaje się być wymienianym „atrybutem” dla stworzenia wschodniego otoczenia, kąt obrotu jego głowy wywołuje ogólną emocję przenikającą całą kompozycję niespokojnymi prądami. W opowiadaniu o męczeństwie Marka, opowiedzianym w Złotej legendzie Jakowa Worraginskiego, powiedziano, że ewangelista został schwytany przez pogan w dzień wielkanocny podczas uroczystej mszy, a następnie przeciągnięty wzdłuż całego miasta i zaciągnięty do lochu, gdzie w nocy Chrystus ukazał się cierpiącemu, który po powitaniu go pocieszał go. Następnego ranka tortury trwały do ostatniego oddechu świętego.
Kaci zamierzali spalić podarte ciało, ale nagle wybuchła burza, grad rozproszył tłum, a chrześcijanie mogli zabrać pastora, który umarł za wiarę, aby go pochować.