Kawardak – Jan Steen

Kawardak   Jan Steen

Na pierwszy rzut oka trudno nawet zrozumieć, co dzieje się na tym zdjęciu. Stan po raz kolejny wykazał się umiejętnością odwrócenia wszystkiego do góry nogami. Na pierwszym planie widzimy wesołą parę – dość pijanego mężczyznę i kobietę, której zachowanie trudno nazwać cnotliwym.

Mężczyzna wydaje się być panem domu. Ale kim jest ta osoba siedząca obok niego? Małżonek? Ledwie.

Dla roli współmałżonka bardziej odpowiednia jest kobieta, która wpadła w pijacką senność, siedząc trochę dalej. Kochanek Jest możliwe. Chociaż jego bliskość do „legalnej” kochanki domu jest zaskakująca. Nie mniej prawdopodobne jest takie założenie: ta dama wcale nie jest „damą”, ale pewną alegorią rozwiązłego, luksusowego nie w środkach życia.

Jeśli przyjrzysz się uważnie temu obrazowi, stanie się jasne, że Sten pokazuje w „Kawardaku” nie tylko obecną rozwiązłą rodzinę, ale także jego najbliższą przyszłość. Od kosza wiszącego na ścianie, kuli i grzechotki „wyjrzyj” – atrybuty ulicznego żebraka. Nietrudno też zauważyć pręt – „instrument”, który karał włóczęgów w XVII-wiecznej Holandii.

Współcześni widzowie najczęściej widzą w „Kavardaku” tylko „wesoły obraz pogodnego artysty”. Może ktoś nawet wyobraża sobie, że mistrz ucieleśniał swoje własne marzenia o dzikim życiu. Ale Stan napisał Kawardaka, nie dla nas, ludzi XXI wieku, „głuchych” dla symboli i alegorii, ale dla jego współczesnych, którzy są w stanie dostrzec moralność ukrytą w podpowiedziach.

Pracując nad tym płótnem, artysta starał się przedstawić każdy szczegół tak wiarygodnie, jak to możliwe, aby wzbudzić w widzu niechęć do bazaru, marnotrawnego życia. Każdy przedmiot napisany z niezwykłą starannością.

Prawie dotykamy gładkich boków ceramicznego dzbanka stojącego na parapecie, czujemy, jak pod stopami chrzęści okruchy precelków, czuć skórki cytryny. Szczególnie „z miłością” mistrz pisze wiklinowy kosz zwisający z sufitu. Są w nim przedmioty, które mogą być użyteczne dla właścicieli domu w najbliższej przyszłości, jeśli nie opamiętają się i nadal będą żyć tak nieroztropnie.

Światło padające z okna oświetla kosz, dzięki czemu możemy zobaczyć każdy z jego prętów. Kosz zwisa nad ucztą jak nóż gilotynowy. Wkrótce spadnie na ich głowy, a wtedy próżniacy staną się trzeźwi – ale będzie za późno.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)