Starożytni Rzymianie czcili boga wojny Marsa, pomagał Rzymianom wygrywać zwycięstwa, dawali dobrobyt i dobrobyt, więc w Rzymie, wraz z bogiem Jowiszem, był wysoko ceniony, czczony pod każdym względem, poświęcił specjalny miesiąc w rocznym kalendarzu – marcu. Ten pierwszy wiosenny miesiąc, starożytni Rzymianie uważali za najkorzystniejszy dla wybuchu działań wojennych.
Rzymianie uważali Marsa za ojca Romulusa i Remusa. Mars był zatem uważany za przodka miasta, jego opiekun, w swoich ofiarach honorowych, został wykonany, a Pole Marsa pojawiło się w pobliżu Rzymu, gdzie wzniesiono także świętą świątynię na jego cześć. Zgodnie z ówczesnymi przekonaniami, aby nie narażać miasta na niebezpieczeństwo, uzbrojonej armii rzymskiej zabroniono wchodzić do granic miasta.
Słudzy sanktuarium boga Marsa byli kapłanami, zwanymi salia, było ich 12. Wszyscy zostali wybrani ze szlacheckich rodzin szlacheckich. Według legendy, drugi król Rzymu, Num Pompilius, 1 marca tarcza wpadła w ręce nieba. Uważa się to za znak bogów. Tarcza stała się gwarancją nietykalności armii rzymskiej.
Według jego modelu stworzono 11 kolejnych tarcz, które nazwano świętymi i przekazano saliaszom.
Przed rozpoczęciem kampanii dowódcy przybyli do świątyni Marsa, czcili święte tarcze. Kiedy nadeszła jesień, a działania wojenne ustały, święte tarcze zostały usunięte, a dopiero 1 marca zostały ponownie zgaszone. W tym dniu salia w zbroi wojskowej prowadziła uroczystą procesję.
Poruszała się po Rzymie i zatrzymała przy drzwiach sanktuarium Marsa.